Paroles
Sąd nad Puszanem
po strunach czasu w wehikule boskim w sposób całkiem beztroski wędrują ci co posiadają swą władzę nad ludźmi oni umiaru w decyzjach nie mają Nadleciały rakiety, śmierć, strach sieją, po fakcie nikt nie dopowie morału. Sprawcy zza tęczy śmieją się złośliwie, czemuż się wadzicie drodzy ludkowie? ... Zgasły czarne gwiazdy na niebie białym, ranek się zbliżał lecz jaźń nie dotrwała. Oplątał niemocy mnie sztywny całun, krew krążyć przestała, brakło oddechu. Przyszli przed świtem po mnie we dwoje, Cerbera i Garma mieli na smyczach. Ubrani w czarne opończe niebytu. Azrael i Samael, taka karma. Rzekł z nich jeden: Czas na ciebie Puszanie, zabieramy cię na trybunał boski. Masz iść pod osąd więc niech tak się stanie, zważą troski, czyny i radości. Odrzuciwszy precz ciało niepotrzebne, przez Pola Ozyrysa do Elizjum, moje ja wraz z asystą się udało. Potem przez Walhallę szliśmy by trafić do Niflhelim gdzie zapisano prawo, w nim Waruna cel w kodeksach przedstawił. Zbierają się swoją ławą sędziowie, Ozyrys,Mot,Hades,Nyja oraz Hel. Wnet w środku pentagramu ustawiony, okrutnych zarzutów stałem się celem: Chęć straciłem, odszedłem od programu. Ludzkie byty całkiem zaniedbałem. * Za obrońców przyznali mi sędziowie, Jahwe i Allach