Paroles
zbyt późno na czułość
Wszystko mija, jak wiosenny deszcz, znika w ślady na bruku, gdzieś w cień. A my, tacy niepewni, jak dzieci, co krokiem krzywym po raju chcą przejść. Szeptem pytałeś mnie o lato, co przyszło zbyt prędko, o grzmot w chmurach. I gdzieś po drodze zgubiliśmy czułość, jak zgubioną w pośpiechu parasolkę w biurach. (Refren) Zbyt późno na czułość, za wcześnie na sen, by rozgrzewać dłonie w pustych kieszeniach. Choć palce wciąż pamiętają dotyk Twój, jak melodię, co brzmi w cichym cieniach. (Zwrotka 2) W pustej kuchni pachnie nam kawa, ta czarna, której nikt nie dopił, nie wypił. W półmroku czekały niewysłane listy, i kwiaty zwiędłe, już w drobny pył. Twoje słowa, ech, słodkie jak wino, a jednak w gardle mi utkwiły jak cierń. Ty mówiłeś, że kochasz jesień i wilgoć, a ja – że lato nie zna końca i klęsk. (Refren) Zbyt późno na czułość, za wcześnie na sen, by chować te wspomnienia w szufladach. Choć jeszcze w kątach błąka się cień, i pachnie tą kawą, co stygnie od rana. (Bridge) Mówiłeś, że wrócisz – cóż, słowa jak wiatr, rozsypały się gdzieś w listopadzie. A ja tu siedzę, wśród zdjęć, filiżanek, szukając tego, co przepadło na zawsze. (Refren) Zbyt późno na czułość, za wcześnie na łzy, by uciec, zapomnieć, porzucić na