Samotność Nocy

Który to już raz,
Się czuje jak Kaneki,
Nie wiem znów kim jestem,
Jakie obrać życia ścieżki,
Chciałbym żyć normalnie,
Ale już nie daje rady,
Depresja się pogłębia,
A z nią lękowe stany,
Unikanie ludzi,
Stało się codziennością,
Nie wiem w którym momencie,
Zbratałem się z samotnością,

Gdy wychodzę na ulicę,
Gdzie jest tyle ludzi wokół,
Czuję ich spojrzenia,
I pojawia się niepokój,
Całymi dniami,
Zamknięty w 4 ścianach,
Wychodzę tylko nocą,
Bo ona mnie uspokaja,

Ciemne niebo,
Blask księżyca,
Jakieś pojedyncze gwiazdy,
Idę ciemną uliczką,
A na uszach mam słuchawki,
Wokół tylko mrok,
W głowie spory natłok myśli,
Jestem tym człowiekiem,
Który nigdy się nie wyśpi.