歌詞
PZSS SEDZIA
Na strzelnicy w samo południe, tam gdzie rządzi absurd i szok, Pojawił się sędzia, siwy jak dym, tłusty, może nachla w sztok. Kamizelka na nim płonęła, autorytet jak z kartonu, A w ręku broń, choć w głowie pustka, jakby rozum miał z betonu Przyszedł chłop, chciał startować, w zawodach dziwnych w cholerę, Strzelać 2 albo 5 razy, parodia, ja pierdzielę. Sędzia spojrzał na strzelbę, jak na skarb z odległej planety, I nim ktokolwiek coś powiedział, usłyszano krzyk niestety. Czerwony kamizelkarz, błazen strzelnicy, Strzelił w dupę człowieka, w swojej głupocie bez granicy. To nie sport, to teatr, absurdu festiwal, Gdy sędzia z bronią nie wie, co robić, wie to każdy, kto w LOKU bywał. Strzelnica ucichła na moment, jakby czas w miejscu stanął, Facet z bólem na ziemie się osuwa, a sędzia? Mordę wydarł krzyszcząc, o kurwa. – krzyczał, jakby się tłumaczył, Lecz wszyscy wiedzieli, że to mocno spartaczył. Zawody trwały dalej, bo przecież plan jest święty, A facet w karetce odjechał, zostawiając ślad przeklęty. Ludzie patrzą na sędziego, lecz nikt nie śmie nic rzec, Bo czerwony kamizelkarz to władza, co w głupocie swej wlecze się.