Miłość na parkiecie

Miłość na parkiecie

Zdradzę wam coś frajerzy. Nie ma nic lepszego niż posadka w biurze.
Za oknem lekki deszczyk, zimno. Tymczasem ja dziś na zmianie z Patrysią smieszkujemy już trzecią godzinkę.
W doborowym towarzystwie, elokwentne żarty i inteligentne konwersacje. Ludzie na poziomie.
Patrysią to typ sportsmenki. Nie pije kawek, uczęszcza na siłownię, jej pełny tyłeczek słodko wypełnia jej jedwabne spodnie. Kokietka.
Patrysia nie ma tak regularnych wypraw do groty przyjemności jak Anetka dlatego trzeba być czujnym niby łania na polanie.
Dziś rano zauważyłem zmieszanie na twarzy mojej bogini. Wiedziałem że rozpoczyna się właśnie proces napierania ambrozji na słodziutką dziureczkę Patrysi.
Gdy wracała z toalety byłem już w gotowości., praktycznie minęliśmy się w drzwiach.
Wszedłem do sali rozkoszy cały nabrzmiały i twardy jak skała. Niestety w powietrzu rozchodziła się jedynie woń odświeżacza do powietrza, lecz to mnie nie zraziło. Wiem jak zdrowo odżywia się Patrycja i że ciężko wyczuć woń mojej bogini lecz uwierzcie mi na słowo.. smak rekompensuje wszelkie niedogodności.
Dopadłem do tronu i zgodnie z tradycją przystąpiłem do adorowania tego miejsca w którym jeszcze niedawno moja kusicielka udzi.