Letras
PZSS Sędzia
"Czerwony Kamizelkarz" (Zwrotka1) Na strzelnicy w samo południe, tam gdzie rządzi absurd i szok, Pojawił się sędzia, siwy jak dym, tłusty, może najebany w sztok. Kamizelka na nim płonęła, autorytet jak z kartonu, A w ręku broń, choć w głowie pustka, gość miał rozum z betonu. Przyszedł chłop, chciał startować, w zawodach dziwnych w cholere, Strzelać do tarcz, jak strzelec mistrz, parodia ja pierdziele. Sędzia spojrzał na strzelbę, jak na skarb z odległej planety, I nim ktokolwiek coś powiedział, usłyszano krzyk niestety. (Refren) Czerwony kamizelkarz, błazen strzelnicy, Strzelił w dupę człowieka, w swojej głupocie bez granicy. To nie sport, to teatr, absurdu festiwal, Gdy sędzia z bronią nie wie, co robić, powstaje krwawy trybal. (Zwrotka 2) Strzelnica ucichła na moment, jakby czas w miejscu stanął, Facet w bólu na ziemi leżał, a sędzia? o kur-wa powiedział. "Przypadek, nie moja wina!" – krzyczał, jakby tłumaczył grzech, Lecz wszyscy wiedzieli, że to była ignorancji pieśń. Zawody trwały dalej, bo przecież plan jest święty, A facet w karetce odjechał, zostawiając ślad przeklęty. Ludzie patrzą na sędziego, lecz nikt nie śmie nic rzec, Bo czerwony kamizelkarz to władza, co w głupocie swej wlecze się.