歌词
222
Na Złote Łany spadła kometa, Nocą rozświetliła niebo jak ognisko, Ludzie patrzyli, nie wierząc w cuda, A potem nagle znikneło wszystko Na Złote Łany spadła kometa, Nocą rozświetliła niebo jak rakieta. Był sobie chłopiec, co marzył o doktorze, Chciał leczyć ludzi, pomagać im w chorobie. Uczył się pilnie, książki czytał w nocy, Marzył o białym fartuchu i o pomocy. Chłopiec patrzył w górę, zafascynowany, Nie wiedział, że to skończy jego plany.Miało być luksus, a jest tylko syf, Złote w nazwie, lecz to tylko pic. Tu nie znajdziesz spokoju, tylko ból i strach, Więc spierdalaj bądź szybki jak wiatr.