
Ballada o grabiach
Lyrics
Ballada o grabiach
Była sobie raz ekipa, Nie za piękna, tępa taka, Że inferno na meczykach, Gniotła dzień w dzień jak robaka, Siedział w piachu smutny pogan, I nie żalił się nikomu, Że kamieniarz Jimmy znowu, Rzucił gramień po kryjomu, Wielki Stachu bestia nasza, Dostał znowu w gierce krasza, Pogan podbiegł no i wtedy, Zapierdolił mu kałasza, Kiedy kroki na bananie, Ishtvan krzyczy TO RASZ B Nie pomoże tu stękanie, Czosnka że to tylko fejk Znowu robią staka w czterech, Nasi dzielni przyjaciele, Tylko jeden sprytny szczurek, Do Maryjki się pucuje, Raz na milion to wychodzi, Tak jak murzyn na człowieka, Ta ekipa to grabiarze, Jest z nich jedna wielka beka. To już koniec tej ballady, O jamajskiej mafii w gierce, Jeszcze wrócę no i wtedy, Zrobię wielkie pierdolnięcie
