Nadzieja
Nadzieja
[Zwrotka 1] Demony w głowie jak bandyci bez maski, Siedzą mi na klacie, chcą mnie zepchnąć w zaspy. Dragi na stole – biały śnieg, czarne myśli, Każdy buch jak wyrok, a miałem marzyć o przyszłości. Tu nie ma bajek, ziomek – to nie Netflix, Jak wpadasz w bagno, to cię nie wyciągnie nikt. Każdy mówił: "Masz to pod kontrolą" – śmiech, Bo kontrola znika, gdy już wciąga cię grzech. [Refren] To pie*dolona wojna – ja kontra ja, Demony w oczach, jakbym patrzył w sam szatan. Zamieniam strach w gniew, bo nie chcę zdychać, Z dragów się wychodzi, ale najpierw trzeba krwawić, słychać?! [Zwrotka 2] Ziomki wciągali jakby jutro nie istniało, Dzisiaj świeczki na grobach – życie za działką. Nocą słyszę krzyki, jakby echo z piekła, Ale już nie lecę w dół – stawiam pięścią na dekach. Miałem dna, gdzie dno to był luksus, Serce twarde jak bruk, ale pękało w snu plus. Nie szukałem litości, tylko sensu, Bo jak już upadasz, musisz wstać... i to w tempie ofensywy, nie defensywy. [Refren] To pie*dolona wojna – ja kontra ja, Demony w oczach, jakbym patrzył w sam szatan. Zamieniam strach w gniew, bo nie chcę zdychać, Z dragów się wychodzi, ale najpierw trzeba krwawić, słychać?!